środa, 8 czerwca 2011

PRZEPISY POTRAW REGIONALNYCH WYKONANYCH NA FESTIWALU W MILDSTEDT

Postanowiłem podzielić się ze Wami przepisami na różne ciekawe dania, jakie gotowaliśmy i kosztowaliśmy podczas spotkania w Mildstedt. Może ktoś będzie miał ochotę ugotować którąś z tych potraw - podzielcie się wtedy Waszymi doświadczeniami w komentarzach :)

ANGIELSKIE PRZEPISY

Zupa warzywna

Podgrzej piecyk do 200 stopni.
Umieść warzywa, które masz w garnku.
Rozlej oliwę z oliwek po warzywach
Dodaj gałązkę tymianku i ząbki czosnku.
Podrzucaj warzywami tak, aby wszystko dobrze się wymieszało i piecz przez 45 minut dopóki warzywa zrobią się miękkie i lekko podpieczone.
Wyrzuć tymianek. Rozgnieć czosnek.
Umieść warzywa w mikserze i utrzyj tak, aby papka miała delikatną konsystencję.
Dodaj sól i pieprz. Dodaj wodę w takiej ilości, aby zupa uzyskała pożądaną gęstość.
Podawać ciepłą.


Zapiekanka Pasterska

Podgrzej piecyk do 190 stopni
Podgrzej olej na patelni, wrzuć cebulę, czosnek i marchewkę, aż zrobią się miękkie i zbrązowieją.
Dodaj pomidory z puszki, podsmażoną mieszankę, zioła i sos Worcestershire. Dodaj sól i pieprz.
Gotuj pod przykryciem przez 30 minut.
W tym czasie ugotuj ziemniaki. Po odcedzeniu wymieszaj z musztardą, masłem i mlekiem, dodając sól i pieprz.
Meanwhile, boil the potatoes in water until soft. Drain and mash with the mustard, butter and milk. Season with salt and pepper to taste. 
Miksturę z garnka rozprowadź po naczyniu żaroodpornym, przykryj wszystko ziemniakami i piecz przez 30 minut, aż do zbrązowienia.


Crumble z jabłek i czarnych porzeczek

Podgrzej piecyk do 200 stopni.
Obierz i pokrój jabłka i ostrożnie gotuj na małym ogniu z kapką wody i cukrem. 
Kiedy jabłka zmiękną, dodaj porzeczki i umieść wszystko w naczyniu.
Do miski wrzuć mąkę, proszek do pieczenia i masło i zmieszaj aby uzyskac ciasto.
Wmieszaj widelcem płatki owsiane, migdały i cukier.
Pokryj ciastem mieszankę z owoców, dociskając wszystko widelcem przy krawędziach.
Piecz przez 30 minut, dopóki góra zrobi się brązowawa, a przy krawędzi naczynia zaczną pojawiać się bąbelki owoców.

WŁOSKIE PRZEPISY

Pennette bolognese

SKŁADNIKI:
oliwa
1 duża cebula pokrojona
2 selery, pokrojone
1 pokrojona marchew
2 liść laurowy
1/4 szklanki czerwonego wina
200 g pomidorowego sosu
mielona wołowina
sól i pieprz

W dużym garnku podgrzej olej do średniej temperatury i dodaj cebulę, marchewkę wraz z selerem i ugotuj, mieszając, aż zrobią się miękkie - 4-5 minut. Dodaj mięso, sól, pieprz i liść laurowy i gotuj mieszając, aż mięso straci kolor surowej czerwieni. Wlej wino, podnieś temperaturę i gotuj dopóki wino wyparuje. Dodaj pomidory i jesli to potrzebne, trochę gorącej wody. Gotuj mieszając ok 2 minut. Kiedy mieszanka zacznie wrzeć, zmniejsz ogień. Gotuj na lekkim ogniu ok. 2 godzin, mieszając od czasu do czasu.
W tym czasie zagotuj osoloną wodę. Wrzuć makaron, pilnując, aby nie przywarł, 8-10 minut. Odcedź i wrzuć do miski. Zalej sosem bolognese, zamieszaj. Posyp parmezanem i smacznego!  


Involtini di melenzane

Składniki dla 4 osób:
2 kabaczki,
50 g grzanek,
garść rodzynek
kilka orzeszków pinii
2 łyżki sosu pomidorowego,
olej z oliwy
posiekana cebula
sól i pieprz
parmezan
szynka
bazylia

Potnij kabaczka na cienkie plasterki i usmaż na gorącej oliwie. Nadmiar tłuszczu usuń papierowym ręcznikiem. Do garnka włóż cebulę, oliwę, orzeszki oraz rodzynki i ugotuj, aż zmięknie. Dodaj pomidorowy sos i podgotuj parę minut. Dodaj grzanki, posiekaną bazylię i parmezan i dobrze wymieszaj. Następnie miksturę ponakładaj łyżką na usmażone płaty kabaczka razem z szynką i zawiń. Rolki porozkładaj w naczyniu żaroodpornym, pokryj pomidorami, liśćmi bazylii i parmezanem. Wsadź do piekarnika na 10 minut. 

SŁOWEŃSKIE PRZEPISY

Idryjska bakalca

Składniki dla 4-5 osób

600 g baraniny
50 g oleju
300 g cebuli
250 g marchwi
listek laurowy
tymianek
czubrica (przyprawa uzyskiwana z cząbru)
sól i pieprz
20 g masła
20 g mąki

Przygotowanie:
Podsmaż sebulę i dodaj pokrojoną w kostki baraninę. Po podsmażeniu delikatnie wlej bulion na baranich kościach (może być zwykły rosół) Dodaj listek laurowy i duś przez 20 minut. Dodaj starkowaną marchewkę i resztę składników.
Duś na małym ogniu aż mięso stanie się miękkie, a sos zgęstnieje. Na koniec dodaj troszkę białego wina i zmieszaj z mąką i wodą. Gotuj jeszcze przez 5 minut i podawaj.

Dobra rada:
Jeśli dodasz połówkę marchewki podczas duszenia i drugą połówkę w połowie, bakalca będzie miała ładniejszy kolor.

Karyntyjski twarożek z cebulką i olejem słonecznikowym

Składniki:                                      
700 g twarożku                   
0.5 kg cebuli (jedna czerwona)                                        
pieprz                                            
sól                                                 
słodka papryka                                
1 dl oleju słonecznikowego             
chleb żytni                                      

Włóż twarożek do naczynia, dodaj pół łyżeczki papryki i dopraw solą i pieprzem. Dobrze wymieszaj drewnianą łyżką.
Obierz jedną cebulę i potnij na mniejsze kawałki, po czym zblenduj je na drobne kawałki. Dodaj cebulę do twarożku. Resztę cebul pokrój na pół, tak, aby powstały 'łódeczki'. Wypełnij je twarożkiem do połowy. Pozostałą część twarogu wymieszaj z olejem słonecznikowym i dopełnij cebulowe łódeczki. Obierz czerwoną cebulę i potnij tak, aby powstały cienkie kółka. Rozłóż krążki na talerzu i opryskaj olejem słonecznikowym. Rozłóż łódeczki i podawaj z żytnim chlebem.

NIEMIECKIE PRZEPISY

w przygotowaniu

ESTOŃSKIE PRZEPISY

Sałatka ziemniaczana

Składniki
0,5 kg ziemniaków
0,4 kg kiełbasy gotowanej
3-4 korniszony
cebula
250 gram majonezu
500 gram śmietany
3-4 jaja na twardo
łyżeczka soli

Ugotuj ziemniaki w mundurkach w osolonej wodzie przez 25 minut. Po ochłodzeniu obierz je. Pokrój kiełbasę i korniszony. Pokrój ziemniaki i posiekaj cebulę. Wymieszaj. Dodaj pokrojone jajka. Dołóż majonez i śmietanę, dopraw do smaku. Dobrze wymieszaj i odstaw na kilka godzin.


Zapiekanka mięsno ziemniaczana

Składniki

1 ½ kg ziemniaków
sól i pieprz
2 duże cebule
1.2 kg mielonego mięsa
3  pomidory
2  jaja
200 g starkowanego żółtego sera
2 szklanki mleka

Podgrzej piecyk do 200°C
Obierz i cieniutko pokrój ziemniaki. Pokrój pomidory i cebulę. Przypraw mięso solą i pieprzem i dobrze wymieszaj. Umieść ziemniaki, cebulę i mięso poziomami w naczyniu żaroodpornym, przykryj całość mięsem i pomidorami. Ubij jajka, wymieszaj z mlekiem i rozlej całość po wierzchu. Rozsyp kawałeczki sera. Całość zapiekaj 60-80 minut.


Sałatka ogórkowo-chrzanowa

Zmieszaj pokrojone ogórki, chrzan i śmietanę, dodaj trochę soli do smaku.

Kama

Składniki
5 jaj
100 ml cukru
100 ml mąki żytniej
50 ml mąki kama (do kupienia głównie w Estonii, ale można zastąpić ją mieszanką innych mąk)
pół łyżeczki proszku do pieczenia
500 gr śmietany
400 ml dżemu

Zmieszaj jaja i cukier, dodaj mieszankę mąki i proszku do pieczenia. Rozprowadź masło po naczyniu, włóż ciasto i wyrównaj powierzchnię i podpiecz z 10 minut. Pokryj ciasto dżemem i zostaw, aby wystygło. Po ostygnięciu pokryj wszystko śmietaną i zwiń w roladę. Odstaw w chłodne miejsce, udekoruj i smacznego!

czwartek, 2 czerwca 2011

WIZYTA W BAGHERIA 26.05 - 31.05.2011

DZIEŃ 1 - CZWARTEK 26.05
Dzień zaczął się dla nas wcześnie - już o 7:30 stawiliśmy się na lotnisku w komplecie - czwórka nauczycieli: p. Ewa Kozłowska, p. Marta Skrzyńska, p. Agnieszka Woźnicka i p. Michał Szymański, a także czworo uczniów: Agnieszka Sołdacka, Michał Sołdacki, Ula Mendys (wszyscy z 5s) oraz Jan Kamela (4b). Czekała nas podróż z przesiadkami, bo nie ma bezpośredniego połączenia Warszawa-Palermo. Po półtorej godzinie lotu mieliśmy tylko trzy kwadranse na przesiadkę w Mediolanie, na szczęście zdążyliśmy, nasze bagaże także. W Palermo wylądowaliśmy nieco po 14 i odebrał nas na lotnisku włoski koordynator, p. Nino Maggiore. Wraz z nim czekała rodzina goszcząca Ulę, która pierwsza pojechała do swojego nowego domu. Resztę dzieci odebrano pod szkołą, a nauczyciele pojechali do swojego hotelu pod Bagherią. Mieliśmy trochę czasu na odpoczynek, ale niewiele, bo wieczorem musieliśmy wrócić do szkoły na oficjalne powitanie. Włoska szkoła podzielona jest na części dla klas 1-3 (inny budynek), potem dla kolejnych klas 1-3 (czyli u nas 4-6) i następnych 1-3 (nasze gimnazjum).

Szkoła im. Ignazio Buttitta w Bagheria.
W wejściu stały dziewczyny w tradycyjnych strojach z koszem owoców i tamburynami, zapraszając gości.
Jedna z sal poświęcona była w całości projektowi.
Część ściany zdobiła wystawa zdjęć z wizyty u nas w Warszawie.
Oficjalna część zaczęła się niebawem. Pomimo kłopotów z nagłośnieniem, wysłuchaliśmy najpierw piosenek chóru.
Potem przemawiał dyrektor szkoły włoskiej, p. Gioachino Gennuardi.
Po przemówieniach nastąpił nieco zaskakujący moment, mianowicie odegrano hymny wszystkich państw z projektu i weszły na plac dzieci, niosące nasze flagi. Polską niosła Valentina - dziewczynka, która była z wizytą w Polsce. Pamięta ją ktoś?
Po hymnach flagi zeszły z placu i zaczęła się część artystyczna - przyznam, że nieco przydługa...




Na koniec postanowiono nas pokazać wszystkim, a co gorsza, kazano mi przemawiać...

Ula i Agnieszka trzymają talerz, jaki dostaliśmy na pamiątkę pobytu w Bagheria.

Po występach zarządzono poczęstunek. Wjechała pizza, napoje i... kapela.


Kapela grała skoczne kawałki, Włosi porywali panie do tańca. Agnieszka bardzo szybko dogadała się z dziewczynkami, u których mieszkała.

*************************************************************************
sprawozdanie z wyprawy Agnieszki Sołdackiej
Spodziewałam się zwiedzania, kąpieli w morzu, miłej rodziny, fajnej zabawy i to właśnie tak było. Zwiedzaliśmy katedry, kąpaliśmy się w morzu i pływaliśmy łódką. Rodzinka była bardzo miła, mogliśmy się dogadać. Dziewczyna, u której mieszkałam, miała na imię Rosella i miała młodszą siostrę Miriam.  Szkoła była interesująca. Lekcje wyglądały tam inaczej niż w Polsce. Bardzo mi się podobał rejs łódką, ponieważ fale były duże i niesamowicie chlapały. Było super i warto było brać udział w konkursie.
*************************************************************************

DZIEŃ DRUGI - PIĄTEK 27.05
Drugi dzień naszego pobytu wyglądał nieco inaczej niż zwykle. Dzieci spędzały go w szkole - trochę zastanawialiśmy się czemu nauczycieli nie zaproszono na lekcje, ale dzieci powiedziały nam, że zajęcia we włoskiej szkole polegają głównie na gadaniu, chodzeniu po ławkach i nicnierobieniu... Już wiemy, czemu zabrano nas do Palermo na zwiedzanie...

Najpierw zwiedziliśmy Monreale.



Naszą przewodniczką była p. Marianna, nauczycielka plastyki, a tłumaczył p. Nino.
Piękna katedra w Monreale.
Z wysoko położonego Monreale widać całe Palermo.
W Palermo poszliśmy do klasztoru Kapucynów, gdzie w podziemiach spoczywa ok. 8000 zmumifikowanych ciał. Wrażenie jest niesamowite!!!
Po klasztorze pojechaliśmy pod katedrę w Palermo.

Panie nauczycielki kupiły sobie sycylijskie torebki i zadawały szyku na ulicy.
Na koniec zwiedzania pojechaliśmy do pałacu królów normandzkich.
Wieczór skończył się konferencją. Przygotowałem prezentację, pokazującą co zrobiliśmy przez 2 lata projektu, obejrzeliśmy nagrania uczniów słoweńskich po nauce wg naszych kursów językowych, a także przeprowadziliśmy ewaluację.
  
Na tym zakończył się dzień i część oficjalna wizyty. Resztę pobytu mogliśmy przeznaczyć na zwiedzanie i przyjemności, choć dzięki temu wiele się nauczyliśmy i zobaczyliśmy dużo ciekawych rzeczy. 

*************************************************************************
sprawozdanie z wyprawy Jana Kameli

Po tym wyjeździe spodziewałem się tego, że widoki będą bardzo ładne. Nie rozczarowałem się. We Włoszech wybieraliśmy się na różne wyprawy, np. statkiem i kąpaliśmy się w morzu. Zwiedzaliśmy  miasta, starożytne ruiny, kościoły i zabytki. Raz poszliśmy z Marco i jego kolegami na kręgle. Mieszkałem w dużym, dwupiętrowym domu, położonym u stóp wzgórza. Nikt w tym domu nie umiał mówić po angielsku, więc porozumiewaliśmy się na migi lub przez Google Tłumacza. Rodzina, która mnie gościła była bardzo miła i serdeczna, jedzenie smaczne (jeśli ktoś lubi makaron). Miałem też okazję poznać dziadków, kuzynów i wujków Marco oraz oczywiście, jego młodszego brata Davide. Nauczyciele i uczniowie w szkole w Bagherii byli bardzo sympatyczni Dzieci były jednak trochę niezdyscyplinowane. Szkoła mieściła się w małym, żółtym budynku, miała też boisko, ale nie tak duże jak nasze. Na wyjeździe bardzo podobały mi się góry i morze oraz latanie samolotem. Nie podobało mi się to, że nikt z Włochów, oprócz pana Nino, nie umiał mówić po angielsku. Moim zdaniem warto było brać udział w tym konkursie. To była jedna z najwspanialszych przygód mojego życia !!!
*************************************************************************

DZIEŃ TRZECI - SOBOTA 28.05
W sobotę zabrano nas wszystkich do Cefalu, pięknego miasteczka nad morzem.



Pośród uroczych uliczek błądziliśmy w poszukiwaniu pamiątek.




Najpierw jednak zabrano nas do katedry, o której opowiadała p. Marianna. Pan Nino starał się skracać kwieciste opowieści nauczycielki, ale nie zawsze się udawało :)
Pan Nino starał się skracać kwieciste opowieści nauczycielki, ale nie zawsze się udawało :)
Michał zakupił czapeczkę sycylijską i został oficjalnym turystą
W Cefalu było dość gorąco, więc bez loda czy granite się nie obyło.

Jako że Cefalu leży nad morzem, czas wolny wykorzystaliśmy na spacer na plażę.

Oczywistym był fakt, że zanurzymy w morzu nogi...

I nie tylko nogi.


Słoneczny patrol :)



Wczesnym popołudniem wróciliśmy do Bagheria na obiad.
Kilka godzin potem wsiedliśmy na kutry, aby wypłynąć na morze.
Były z nami dzieci, u których mieszkali nasi uczniowie.
Janek ze swoim gospodarzem, Marco i Michał
Druga łódź

Oddalamy się od brzegu
Humory, jak widać, dopisują :)


Michał mieszkał u Roberto, którego możecie pamiętać z wizyty w Polsce.
Ula, Agnieszka i Rozalia, gospodyni Uli.

Póki płynęliśmy zatoką, było dość spokojnie.

Ale po wypłynięciu na otwarte morze zaczęło porządnie bujać łódką!
Woda wlewała się ponad dziobem i osoby siedzące z przodu szybko stały się mokre.
Zresztą, ochlapani byli wszyscy.


Janek, Ula, Agnieszka, Rosella, Michał, Roberto, Rosalia, Marco. Naprawdę zgrana grupa!

W łodzi mieliśmy poczęstunek - zjedliśmy smaczne nespole (soczysty owoc) i truskawki.

Polsko-włoska przyjaźń :)
Bagheria
Na głównym deptaku jak w ulu!


Słynna Villa Palagonia z maszkaronami.

*************************************************************************
sprawozdanie z wyprawy Uli Mendys

Zanim wyjechałam do Włoch, nie mogłam się doczekać, ale jednocześnie się bardzo bałam, że rodzina u której będę gościć, będzie niemiła. Na szczęście na miejscu okazało się że nie ma czego się obawiać. Gdy już byłam we Włoszech, nie miałam czasu się niczym przejmować. Po prostu byłam zajęta zwiedzaniem.
Gdy przyleciałam na lotnisko, tam już czekała na mnie rodzina, która miała się mną zaopiekować. Mieszkali oni w zwykłej kamienicy, jakieś 10 minut jazdy samochodem do szkoły.
Może nie było to duże mieszkanie ( miałam pokój razem z Rosi ), ale i tak było fajnie.
Rodzina składa się z: 11 letniej Rosi, 14 letniego Salvo, Mamy - Marii, Taty- Antonino. Wszyscy byli dla mnie bardzo mili. Następnego dnia rano pojechałam z nimi do szkoły. Bardzo się zdziwiłam, bo zobaczyłam, że na lekcjach w tej szkole była kompletna samowolka. Na lekcjach informatyki dzieci po prostu grały na komputerach, a na innych lekcjach skakały po ławkach itp. Niektóre sale lekcyjne, były zdemolowane i brudne. Atrakcje, jakie były na tej wycieczce, to: zwiedzanie Palermo, zwiedzanie miasta, które tonęło w chmurze - Erice, zwiedzanie katedry w Mediolanie, ale najbardziej podobała mi się podróż statkiem, a zwłaszcza to że pływaliśmy po ogromnych falach, po których nasza łódka skakała. Pod koniec tego rejsu dostaliśmy zmrożone truskawki i owoce które wyglądem przypominały morele, ale nazywały się chyba ''neszpla'', ale nie jestem pewna. Bardzo podobało mi się też zwiedzanie katedry w Mediolanie i chodzenie po jej dachu. Widoki były niesamowite, prawie cała katedra jest pokryta pięknymi płaskorzeźbami. Chyba jedyną wadą tego wyjazdu było to, że trzeba było wcześnie wstawać, a kładliśmy się spać bardzo późno. Poza tym bardzo podobał mi się ten wyjazd i myślę że warto było brać udział w konkursie.

*************************************************************************

DZIEŃ CZWARTY - NIEDZIELA 29.05
Ostatni dzień naszego pobytu w Bagheria mieliśmy spędzić na całodniowej wycieczce do dwóch miejsc: Segesta i Erice. Chyba nikt się nie spodziewał takich przeżyć! Ale po kolei...

W busie humory dopisywały, mimo, że jechaliśmy ponad godzinę.

Zaczęliśmy od starożytnej greckiej miejscowości, Segesta.
W Segesta są ruiny greckiego miasta.


Nasza grupa w amfiteatrze.


Ostała się także świątynia




Zanim zaczęła się druga część wycieczki, musieliśmy coś zjeść. Zatrzymaliśmy się w nowej części Erice, zaraz obok stadionu, gdzie właśnie rozpoczynał się mecz ligowy.
W wejściu stała maszyna z dmuchanymi zabawkami - niezły ubaw :)
I oto wkraczamy przez bramę do Erice. Jesteśmy ponad 2 km nad morzem, zrobiło się wyraźnie chłodniej i jakby niesamowicie...
Erice tkwi całkowicie w chmurze. Niewiele widać, ludzie nadchodzący z przeciwka wyłaniali się nagle z mgły, a dachy budynków ginęły w chmurach.
Marcepanowe owoce
Michał dał się porwać nastrojowi grozy...
Janek odlatuje pod katedrą...
Po Uli widać wyraźnie, że ciepło nie było...
W warsztacie tkackim
Sklepy z pamiątkami



W niesamowitym, zamglonym parku. Kilka schodków wyżej już padało.
Pod zamkiem.
Naprawdę niewiele było widać.
A wiatr zrywał czapki z głów


Najciekawsze było to, że kiedy wyjechaliśmy z miasta, wszędzie dookoła świeciło słońce i było bardzo ciepło! Niesamowite miejsce!!

*************************************************************************
sprawozdanie z wyprawy Michała Sołdackiego

ROZPOCZĘCIE
    Na początku myślałem, że będziemy w ładnym, czystym mieście. Pomyliłem się, miasto było bardzo brudne. Również spodziewałem się, że może być nie za bardzo dobre jedzenie, ale na szczęście było smaczne.
DZIEŃ I
    Do Bagherii przyjechaliśmy koło godziny 16. Pod szkołą odebrały nas rodziny z dziećmi. Głównie spędziłem popołudnie śpiąc. Na obiad tego dnia były ziemniaki z masą jajeczną (jajka, mąka) usmażone na jednym placku. Było to nawet dobre. Później o 19 rozpoczęło się oficjalne zakończenie programu Comenius. Zostaliśmy powitani licznymi brawami. Potem przez 2 godziny słuchaliśmy śpiewów dzieci włoskich. Następnie wszyscy poszli na pizze, którą tam rozdawali.
DZIEŃ II
    Tego dnia za dużo nie robiliśmy. Cały dzień siedzieliśmy w szkole. Pierwszą lekcją był angielski. Dzieci robiły co chciały, a pani przepytywała jedną osobę. Później były 3 lekcje matematyki, choć tylko na 1 byliśmy, ponieważ poszliśmy z dziećmi, które nami się zajmowali grać na komputerze w innej sali. Następnie była religia i WF. Chłopcy grali w piłkę nożną, a dziewczyny w siatkówkę. Na obiad jadłem spaghetti i kotlet z krowy z frytkami. Na kolacje jadłem pizze o nazwie "Romana"
DZIEŃ III
    Tego dnia pojechaliśmy do Cefalu. Najpierw poszliśmy do katedry. Potem mieliśmy czas na zakupy, czyli "pamiątki". Chwile później pobiegliśmy na plażę. Woda była bardzo czysta. Potem wróciliśmy do Bagherii. Chwilę później popłynęliśmy kutrem rybackim przez morze. Strasznie mocno trzęsło. Rejs trwał ok 2,5 godziny. Od razu z rodziną, która zajmowała się Agnieszką ja i Roberto  poszliśmy na spacer po najdłuższej ulicy w Bagherii. Na kolację były: "mini" pizze, "mini" kiełbasy w szlafroku i kukurydza. Wieczorem oglądaliśmy finał Ligi Mistrzów.
DZIEŃ IV
    Był to ostatni dzień spędzony w Bagherii. Mielismy zwiedić 2 starożytne miasta greckie Segesta i Erice. W Segeś'cie pozostały tylko ruiny miasta takie jak: świątynia, agora, amfiteatr, itp. Erice obecnie jest zwykłym miastem, ale strasznie zimnym, ponieważ jest ono ponad 2500 m.n.p.m. Po wielkiej wędrówce doszliśmy do zamku. Na obiad jedliśmy frytki. Na kolację jadłem hamburgery bez bułki i frytki. Wieczorem oglądałem finał Pucharu Włoch.
COŚ O RODZINIE
    Mieszkałem w domu u Roberto Guzzo. Ma on dwójkę rodzeństwa: Federico - 17 lat, Gregore - 21 lat. Sam miał 13 lat. Jego rodzice nazywali się Maria i Salvadore. Mieszkają oni w kamiennicy. W ich mieszkaniu było 6 pokoi, 2 łazienki, kuchnia i balkon. Również posiadali 3 telewizory, 2 komputery i 2 laptopy.
SZKOŁA W BAGHERII
    Szkoła we Włoszech jest całkiem fajna, bo właściwie nic sie nie robi, ale z takich szkół człowiek nie dostanie się na dobre studia.
MOJA OCENA
    Ogółem prawie wszystko mi się podobało, tylko nie podobała mi się taka duża ilość jedzenia. Szkoda, że nie było drugiego rejsu statkiem.Frown Bardzo warto było tam pojechać.Laughing
*************************************************************************

 DZIEŃ PIATY - PONIEDZIAŁEK 30.05
No i pora było wyjeżdżać ze słonecznej Sycylii... Następne dwa dni mieliśmy spędzić w Mediolanie, stolicy światowej mody. I tak musieliśmy międzylądować w tym mieście, więc postanowiliśmy wykorzystać czas na zwiedzenie Mediolanu.

Na lotnisku, czekamy na samolot.

Wiedzieliśmy, że hotel nazywa się Galileo i jest w samym centrum, ale liczba gwiazdek nieco nas zdumiała...
Po rozlokowaniu się w pokojach ruszyliśmy na podbój Mediolanu.
Pierwszym punktem spaceru była katedra - trzeci co do wielkości kościół na świecie.
Nie wiadomo, na co się patrzeć. Niesamowity budynek!
Wnętrze też robi wrażenie.
Wejście do najbardziej ekskluzywnego pasażu ze sklepami z najdroższymi rzeczami.
Nasza grupa pod katedrą.
Pod pomnikiem
Mediolańska katedra.
Zgłodnieliśmy od wrażeń, na szczęście Mc Donald's był pod ręką.
Po posiłku weszliśmy na dach katedry.




Widać było stamtąd całe miasto!

W najdroższym i najbardziej ekskluzywnym pasażu
Pod słynną operą La Scala.
W drodze do zamku - granite :)
Przy fontannie pod zamkiem

Granite pozostawia ślady :D
Na zamku Sforzów, rodu, z którego pochodziła nasza królowa Bona.

Medytacje pod zamkiem
Ula i Aga sprawdzają krzesła w parku nieopodal zamku
Łuk triumfalny jest nie tylko w Paryżu.
Przemieszczaliśmy się komunikacja miejską - tutaj w tramwaju, który miał na suficie kieliszki zamiast lamp... :)
Tego dnia próbowaliśmy dostać się pod stadion San Siro, ale dotarliśmy tylko do wyścigów konnych - zabrakło nam już czasu i siły....


DZIEŃ SZÓSTY - WTOREK 31.05
Ostatni dzień to przede wszystkim wyprawa do Muzeum Techniki Leonarda da Vinci, ale i zakupy. W drodze do muzeum.



Sklepy kusiły (głównie panie...)
Jedna z głównych ulic handlowych Mediolanu.

Pod Muzeum Techniki
W środku zaczęło się niewinnie...
Ale mozna tu było wszystko włączać, dotykać i próbować















Aga znalazła siebie na ścianie :)
Pobyt w Mediolanie zakończyliśmy na prawdziwej włoskiej pizzy

W samolocie dzieciaki otrzymały jeszcze pamiątkowe certyfikaty podniebnych podróżników :)
Reasumując, to był już niestety ostatni wyjazd w ramach naszego projektu. Każdy, kto wyjechał dzięki projektowi, żałuje, że to już koniec, a ci, co nie spróbowali, mają czego żałować... No, ale kolejny projekt w przygotowaniu! :)