niedziela, 29 listopada 2009

ARTYKUŁ W SŁOWEŃSKIEJ PRASIE

Po naszej wizycie w Medvode, lokalna gazeta napisała o tym wydarzeniu artykuł, po kliknięciu na obrazek będzie można sobie przeczytać, co tam o nas napisali. Wprawdzie to po słoweńsku, ale język dość podobny, więc ogólny sens każdy złapie :)

WIZYTA W SŁOWENII: 04.11 - 09.11.2009

DZIEŃ 1, ŚRODA

No i nadszedł czas pierwszego spotkania w ramach naszego wspólnego projektu. Zjechaliśmy wszyscy do Słowenii, aby wymienić się wynikami ankiet, zobaczyć słoweńską szkołę i przedyskutować plany na najbliższe miesiące. No i oczywiście także poznać się trochę bliżej. Tym razem, na pierwszą wyprawę nie zabieraliśmy uczniów, pojechałem jedynie z p. Agnieszką Woźnicką. Wystartowaliśmy w środę rano samolotem do Ljubljany, na lotnisku odebrała nas koordynator ze strony słoweńskiej, p. Suzana Oroz wraz z dyrektorem szkoły w Medvode, p. Vojko i zawieźli nas do hotelu. Tak się zabawnie złożyło, że nie mogliśmy się zatrzymać w Medvode, ponieważ w tym samym czasie w mieście odbywały się mistrzostwa Europy w badmingtonie (zresztą na sali gimnastycznej szkoły!) i musieliśmy zamieszkać w miasteczku Škofja Loka, nawiasem mówiąc, dużo ładniejszym niż Medvode :)
Popołudnie mieliśmy wolne aż do wieczora, postanowiliśmy więc obejrzeć miasteczko. Poniżej kilka zdjęć ze Škofja Loka (kliknij, aby powiększyć zdjęcie):



Brama miejska.
Rynek
Zamek górujący nad miastem.
Widok na miasteczko z zamku.
Zamek
Centrum Škofja Loka.
Most Franciszkański.
Po lewej nasz hotel z oknami wychodzącymi na rzekę.

DZIEŃ 2, CZWARTEK

Zaczęliśmy wcześnie rano, aby dojechać do szkoły w Medvode, czekała nas tam cała masa zajęć i atrakcji. Gościnność słoweńska jest oszałamiająca, wszyscy się do nas uśmiechali, chcieli pomagać, poświęcali swój czas, aby było nam jak najlepiej.
W szkole powitano nas chlebem i solą.
Zostawiliśmy kurtki i płaszcze w pokoju nauczycielskim ... (p. Agnieszka przysiadła sobie na chwilę, aby wypróbować, czy nasze krzesła aby nie są mniej wygodne :)
... i zaczęliśmy spacer po szkole. Tutaj w klasie 4 na zajęciach plastyki.
Chwila na dyskusje i wymianę wrażeń
Oficjalne powitanie zaczęło się od występu chóru, którego śpiew, przyznam, robi wrażenie!
Pani Suzana Oroz, koordynatorka projektu w słoweńskiej szkole, powitała nas i przedstawiła program. Mieliśmy ustalić wszystkie działania na najbliższe 4 miesiące, a także Słoweńcy chcieli nam koniecznie pokazać swój kraj, ponieważ wyniki ankiety pokazały, że nikt nie zna Słowenii...
Na ścianach wisiały plakaty o krajach partnerskich, kilka było o Polsce.
Wizyta u zerówkowiczów, dzieciaki śpiewały coś o paluszkach, ale ciężko się było połapać co który, bo spiewały po słoweńsku :)
Dziewczęta ze starszych klas robią na zajęciach techniki takie oto cuda koronkowe...

W klasie 5 przygotowano dla nas kilka skeczy po angielsku.
Klasa 4 zaśpiewała i zagrała
Dzieciaki z innej 4 klasy przedstawiały sie po angielsku i niemiecku.
p. Suzana pokazuje na mapie Słowenii, gdzie się dokładnie znajdujemy. Pierwsza część wizyty w szkole zajęła ponad 3 godziny...
... dlatego w przerwie poszliśmy się przewietrzyć, tym bardziej, że wreszcie przestało padać. Tutaj widok na szkołę w Medvode.
Zabytkowy słupek sprzed ponad 100 lat, upamiętniający wielka epidemię w okolicy.
Tak wygląda stara część Medvode, nie ma starówki, tylko kilka domów z pocz. XX wieku.
Rzeka i elektrownia wodna.


A wokół miasteczka są góry. Uczniowie często chodzą na wypady szlakami górskimi.
Wejście do szkoły.
Uczniowie jednej ze starszych klas przedstawili nam swoja prezentację, czyli gazetkę, którą wydają, tym razem w dwóch językach: po słoweńsku i angielsku.
Po prezentacji poszliśmy na stołówkę na obiad.
Oto przykładowy obiad w słoweńskiej szkole. Jada się tu zazwyczaj tradycyjne potrawy.
Póżnym popołudniem, po dwugodzinnej konferencji, pojechaliśmy do Ljubljany, niestety znowu lało.


DZIEŃ 3, PIĄTEK

Tego dnia mieliśmy w planie poranną wycieczkę do miasta Bled, jednej z turystycznych perełek Słowenii, a po południu kolejna konferencję.
Zwiedzanie Bledu zaczęliśmy od zamku, położonego nad jeziorem. Znowu leje.

Jedną z dużych atrakcji jest ta mała wysepka na jeziorze z kościółkiem, do którego dotrzeć można tylko i wyłącznie łódką. Oczywiście nie wybieraliśmy się tam w taką mokra pogodę...

Korzystając z pobytu w Bled, wstąpiliśmy do cukierni na popularne w całym kraju Kremschnitza, czyli kremówki, cieszące sie podobną sławą jak u nas kremówki papieskie. Przyznam, że były naprawdę pyszne.
Wieczorem nadszedł czas na konferencję i przedstawienie wyników ankiet. Tu p. Agnieszka Woźnicka przy pracy.
p. Suzana Oroz i nauczyciele z Włoch.
p. Ulf Westphal ze szkoły niemieckiej, odpowiedzialny za ogólną, techniczną stronę internetową projektu.
Nauczycielki z Estonii przy komputerze i słoweńska nauczycielka Mojica.
p. Mojica i dyrektor Vojko wręczają upominki, wykonane przez uczniów dyrektorowi szkoły angielskiej, p.Peterowi Bozier.
Włoski nauczyciel, p. Nino Maggiore, cieszy się z upominku :D Konferencja była owocna, jednak okazało się, jak bardzo mało wiemy na temat naszych krajów... Sporo pracy przed nami!

DZIEŃ 4, SOBOTA

Jak wspomniałem, Słoweńcy bardzo chcieli nam pokazać piękno swojego kraju i zareklamować go, jako wcale nie gorszego niż sąsiednia Chorwacja. Zabrali nas więc na całodniową wycieczkę. Zaczęliśmy od Podstojnskiej Jamy...
... przed którą przywitał nas T-34, czyli "Rudy 102" z Czterech Pancernych!"
Wejście do jaskinii, jednej z najpiękniejszych miejsc tego typu w Europie.
Początek to przejażdżka kolejką, a potem spacer wśród nieprawdopodobnych formacji skalnych...




Po wyjściu z jaskinii zatrzymaliśmy się w małej miejscowości Osp, gdzie jedna z nauczycielek ma domek letni i zaprosiła nas na krótki i niewielki poczęstunek. Krótki i niewielki dla Słoweńców oznacza 2-godzinny popas na wypasie, że tak to ujmę :) Po jakimś czasie część z nas odczuła chęć na spacer, więc przeszliśmy się po wsi.

W Osp znajduje się jedna z czołowych scian wspinaczkowych w Europie, która jak zwykle była oblegana przez wspinaczy.

Po ponad 2 godzinach pojechaliśmy nad morze, do przepięknego miasta Piran.
Piran jest naprawdę przepiękny. Poza tym, wreszcie zaświeciło słońce!



Uliczki w miasteczku są na tyle wąskie, że estońska nauczycielka, Margit Kirss spokojnie dała radę wykonac taką ewolucję.





Po tej całodniowej wycieczce wróciliśmy przekonani, że to wielka szkoda, że niewiele osób w Polsce kojarzy Slowenię, bo jest to świetne miejsce na przyjazd: góry na narty zimą i wędrówki latem, ciepłe morze, urocze miasteczka i bardzo gościnni ludzie. Czego można chcieć więcej?

DZIEN 5, NIEDZIELA

Część z uczestników konferencji już wyjechała, jednak my mieliśmy samolot dopiero w poniedziałek rano i musieliśmy zaczekać. Dzień spędziliśmy odpoczywając, ale przejechaliśmy sie równiez do Ljubljany, aby troszkę obejrzeć stolicę kraju na spokojnie. Spokojnie się nie dało, bo strasznie lało, dlatego poniżej kilka tylko obrazków z mokrej Ljubljany.











Na tym zakonczyło się pierwsze spotkanie na szczycie. Następne już w marcu, w Ickford koło Oxfordu w Anglii. Tym razem jadą równiez uczniowie, zarezerwowanych jest kilka miejsc dla autorów najlepszych prac konursu na multimedialny przewodnik. Do roboty!! Anglia czeka!!